sobota, 4 maja 2013

31



Podałam Rodriguezowi szklankę chłodnej wody, którą momentalnie opróżnił. Biedak był tak zmarnowany, że nie miał siły nawet odłożyć naczynia na podłogę. Pomogłam mu, po czym poszłam sprawdzić, czy Alexis jeszcze śpi. Tak jak się spodziewałam – kiedy weszłam do sypialni, przekręcił się tylko na drugi bok i dalej spał. Nic dziwnego, miał za sobą noc pełną wrażeń…
Zeszłam na dół w celu sprawdzenia, czy „barcelońska siedemnastka” jeszcze żyje. Piłkarza nie było jednak na kanapie.
-Pedro? Gdzie jesteś? - zmarszczyłam brwi, rozglądając się wokół, kiedy nagle usłyszałam dziwne odgłosy dochodzące z łazienki. Podeszłam bliżej pomieszczenia i usiadłam pod drzwiami.- Czemu mnie to nie dziwi, przyjacielu?- zachichotałam. Zauważyłam, że za każdym razem gdy był u nas Rodriguez, kończy się to jego… Nazwijmy to niestrawnością.
-Bardzo śmieszne!- usłyszałam rozpaczliwy głos piłkarza.
-Pomóc ci?
-W wymiotowaniu?
Zaśmiałam się.- Tak, kretynie!- krzyknęłam ironicznie.- Przyniosę ci coś do picia.
-Mówiłem już, że cię kocham?- zapytał ledwo słyszalnym zza drzwi tonem.
-Raz czy dwa…- odpowiedziałam, śmiejąc się, po czym skierowałam się w stronę kuchni.

Po doprowadzeniu Pedro do porządku i odwiezieniu go do domu, przyszedł czas na obudzenie Alexisa. W końcu byliśmy sami i miałam czas tylko dla niego.
-Kochanie?- odezwałam się cicho, wchodząc do sypialni na palcach.- Jak się czujesz?- przykucnęłam przy łóżku, by móc pogłaskać go po policzku.
Chile powoli otworzył zaspane oczy. Przeciągnął się, ziewając, po czym skierował wzrok na mnie. Uśmiechnął się szeroko, ukazując rządek śnieżnobiałych zębów.- Nigdy wcześniej nie czułem się tak dobrze - musnął moje czoło.- A jak się czuje pani Sanchez?- poruszył brwiami.
-Zaczęłam życie od początku – puściłam oczko.- I jako żona idzie mi naprawdę dobrze! Na dole czeka na ciebie śniadanie.- pocałowałam go w policzek.
-Cholera, to ja obiecywałem ci śniadania do łóżka!- pokiwał głową.
-Przy najbliższej okazji…- zaśmiałam się.- Nie zgadniesz kogo dzisiaj gościłam!
-Co? Jest rano, kto już u nas był?!- zdziwił się Chilijczyk.
-Kochanie, jest 1500!- patrzyłam na niego z politowaniem.- Przespałeś prawie cały dzień.
Alexis wstał pospiesznie z łóżka, zaczepiając przy tym nogą o kołdrę. Mało brakowało, a wylądowałby twarzą na podłodze! Pobiegł do łazienki, z której wyszedł już po kilku minutach i poszedł na dół.
-Coś się stało?- zapytałam niepewnie, schodząc po schodach. Zobaczyłam Sancheza otwierającego drzwi frontowe.- Gdzie ty się wybierasz? Nie zjadłeś… Śniadania!- tak, śniadania, pomijając fakt, że było już popołudnie.
-Miałem iść do Messiego!- krzyknął i wyszedł z mieszkania.
No tak, przecież wczoraj Antonella źle się poczuła, więc Leo zabrał ją do domu, a Alexis obiecał, że odwiedzi ich po wszystkim…
Cóż, trochę inaczej wyobrażałam sobie pierwszy dzień po ślubie. Jak na razie pozostała mi tylko nadzieja, że Chile szybko wróci, a z Anto wszystko jest w porządku.
Włączyłam telewizor i zabrałam się za pochłanianie posiłku przygotowanego dla Sancheza, podczas oglądania nudnawego meczu La Liga pomiędzy drużynami z końca tabeli. Po zjedzeniu naleśników ułożyłam się wygodnie na kanapie i zasnęłam.

* * *

-Zgłupiałeś? Zostaw ją! Pewnie jest zmęczona.
-To co, będziemy tak stać?- usłyszałam rozmowę dwóch mężczyzn. Byłam przerażona, ale postanowiłam udawać, że dalej śpię. Wywnioskowałam po ich ostatnich wypowiedziach, że chyba nie mają zamiaru mnie porwać, a przynajmniej nie przez sen. Niestety nie potrafiłam rozpoznać ich po głosach, ostatecznie pomyślałam, że lepiej będzie, jeśli po prostu otworzę oczy. Jak postanowiłam, tak zrobiłam i już po chwili zobaczyłam stojących nade mną Tello i Bartrę.
-Cześć, chłopaki!- krzyknęłam wesoło, a młodzi piłkarze podskoczyli przerażeni.
-Chcesz, żebym zawału dostał?!- oburzył się Cristian.
Parsknęłam śmiechem.- Taki miałam plan, ale jak widać nie wypalił.- poruszyłam brwiami.-Co wy tu właściwie robicie?
-No bo jak pewnie wiesz, nie byłem na waszym ślubie…- zaczął Tello.
-A ja byłem!- przerwał mu dumny Marc.
-Wiem, wiem.- uśmiechnęłam się życzliwie.
-... Postanowiłem więc, że przyjdę do was po wszystkim.- powiedział zmieszany.- Mam mały prezent.- wyciągnął z torby treningowej średnich rozmiarów paczkę.
-Ojej, dziękuję, to miłe z twojej strony!- przytuliłam go mocno. Od razu poczułam, że nieco się rozluźnił. Otworzyłam tajemniczy pakunek i zobaczyłam zdjęcie oprawione w śliczną, bordowo – granatową ramkę. Na fotografii byliśmy we troje: Cristian, ja w środku i Alexis po prawej stronie. Staliśmy na środku murawy Camp Nou wtuleni w siebie i szeroko uśmiechnięci. Nad nami widać było błękitne, bezchmurne niebo. Miałam delikatnie rozwiane włosy, które zakrywały mi twarz, ale poza tym wszystko było w porządku.- To jest wspaniałe.- po moich policzkach spłynęły łzy. Łzy radości! Ponownie wtuliłam się w ramiona Hiszpana.- Dziękuję.
-Dobra, dobra, koniec tych czułości!- zaśmiał się Bartra.
-Nie gadaj tylko chodź tutaj!- krzyknęłam, pociągając piłkarza za rękę.
Staliśmy wtuleni w siebie na środku salonu, kiedy do domu wrócił Alexis, obdarowując nas wymownym spojrzeniem. Kiedy go zauważyłam, od razu odsunęłam się od chłopaków i pomknęłam najszybciej jak potrafiłam, rzucając się mu na szyję.- Popatrz, co dostaliśmy od Crisa!- wręczyłam zdezorientowanemu Chilijczykowi zdjęcie.
Widząc prezent, Sanchez momentalnie uniósł kąciki ust.- Pamiętasz ten dzień? Wtedy schowałaś mi ubrania gdzieś na trybunach, a ja wylałem na ciebie sok pomarańczowy!- wybuchł śmiechem.
Wtórowałam mu.- I cała się kleiłam!
-Dlatego na zdjęciu masz na sobie moją koszulkę, bo musiałaś się przebrać.- wspomniał Alexis.
-Chile, muszę ci się do czegoś przyznać.- oznajmił Tello półszeptem.- To ja dałem instrukcje Isabel, gdzie najlepiej ukryć twoje rzeczy.- spojrzał w naszą stronę niepewnie, tłumiąc falę śmiechu.
-Co?!- Sanchez udał oburzenie.- I ty przeciwko mnie? Do tej pory ich nie znalazłem!
-Pewnie kibice się tym zajęli.- zachichotałam, jednak po chwili umilkłam, widząc minę mojego świeżo upieczonego męża.
-Zdjęcie jest świetne, dziękujemy, Cris.- Alexis objął przyjaźnie kolegę z drużyny.

Kiedy młode gwiazdy Blaugrany nas opuściły, na zewnątrz było już ciemno. Godzina 2230, Barcelona powoli oddawała się w objęcia Morfeusza. Miasto cichło, a ja i Alexis… Bawiliśmy się w najlepsze! Najpierw rozegraliśmy emocjonujący mecz w Fifie, później nadszedł czas na bitwę na poduszki, która nas wykończyła, jednak mimo to znaleźliśmy jeszcze siłę na wspólną kąpiel pełną namiętności, by po niej opaść bezwładnie na łóżko.
-To był ciężki dzień.- westchnął Chile.- Mieliśmy dziś bardzo mało czasu dla siebie…- objął mnie ramieniem, składając pocałunek na moim czole.
Ułożyłam wygodnie głowę w okolicach jego barku.- Co z Antonellą?- spojrzałam na Alexisa zmartwiona. Dopiero teraz przypomniało mi się, że partnerka Messiego narzekała na swoje złe samopoczucie.
-To nic poważnego, chwilowa niemoc. Wszystko już jest okej.- uśmiechnął się życzliwie.
-Nasze wesele przyniosło straty w ludziach.- zaśmiałam się na wspomnienie „umierającego” Pedro.
-Chłopaki już tydzień przed ślubem na treningach mówili, że nie będą się oszczędzać…- wywrócił oczami.- Idioci.
-Ale jacy kochani!- oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Chciałbym, żebyśmy już zawsze spędzali tak czas.
-Leżąc bezczynnie na łóżku?- spojrzałam na niego, unosząc brwi.
-Nie!- odgarnął mi włosy z czoła.- Razem.
-Byłoby idealnie.- musnęłam jego wargi, na co on po prostu nie mógł nie zareagować.
Zanim się obejrzałam, Alexis już pochylał się nade mną, całując i pieszcząc po kolei moje policzki, szyję, dekolt, brzuch…

* * *

-Isabelle, wstawaj!- usłyszałam zdenerwowanego Sancheza.- Szybko!- piłkarz zsunął ze mnie kołdrę.
-Co się stało…?- wydukałam, przeciągając się. W oczach Alexisa zauważyłam strach.- Chile, o co chodzi?!
-Antonella jest w szpitalu!- krzyknął roztrzęsiony.
To zdanie było dla mnie czymś w rodzaju rozkazu: jak najszybciej się przygotuj i jedziemy do niej. Wyczytałam to z jego oczu, pełnych troski i przerażenia. Pospiesznie zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Wszystkie czynności wykonywałam w zawrotnej prędkości, co wtedy nie było łatwe, bo trzęsły mi się ręce. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Alexis wiedział tylko tyle, że Anto poczuła się gorzej, więc Leo odwiózł ją do szpitala.

* * *

Po niecałej godzinie dostaliśmy się w końcu do budynku, w którym znajdował się Messi ze swoją partnerką. Ten czas dłużył mi się niemiłosiernie, podczas przygotowań wszystko wypadało mi z rąk.
Pobiegliśmy na korytarz, który wskazała nam jedna z pielęgniarek. Naprzeciwko pokoju numer 28, na krześle siedział Argentyńczyk. Chował twarz w dłoniach.
Podeszłam do piłkarza, przykucnęłam przy nim i objęłam go.- Leo, co się dzieje?
-Nic jeszcze nie wiem, lekarze cały czas szukają powodu jej osłabnięcia…-  piłkarz mówił powoli, półszeptem.- Wszystko zaczęło się na waszym weselu.
Z sali, w której znajdowała się Antonella wyszedł lekarz. Niski, na oko w średnim wieku. Nie potrafiłam wywnioskować z jego twarzy żadnych konkretnych emocji.
-Pani Ruccozzo czuje się już lepiej, jednak na tę noc zostanie w szpitalu.- oznajmił mężczyzna.- Podejrzewamy, że została otruta.
Cała nasza trójka spojrzała po sobie. Uświadomiłam sobie, że to musiało się stać, tak jak mówił Leo, na weselu. Ale jak to? Przecież nie było tam nikogo, kto mógłby to zrobić!

* * *

Ja i Alexis wróciliśmy do domu, a Leo został w szpitalu,  wzięliśmy więc Thiago pod opiekę.
-Jest przewspaniałym dzieckiem.- powiedziałam, przerywając na chwilę zabawę z młodym Messim. Spojrzałam na Chile, który siedział na fotelu, nie zwracając na nas uwagi. Patrzył tylko tępo w okno.- Wszystko w porządku?
-Co?- odwrócił się.-A, jasne.- odparł bez emocji, po czym znów stał się nieobecny.
Wzięłam Thiago na ręce i podeszłam do Sancheza, siadając na jego kolanach.- Daj spokój, przecież widzę.
-Okej, zaryzykuję i ci powiem.- spojrzał mi w oczy.- Myślę, że to wszystko przez Damiana.
-Nie przesadzaj.- westchnęłam.- Wiem, że go nie lubisz…
-To mało powiedziane.- przerwał mi.
Wywróciłam oczami.- Ale on nie byłby zdolny do takich rzeczy.- powiedziałam stanowczo.
-Nie chce mi się w to wierzyć po tym, jak cię skrzywdził.- objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie.- Już nie pamiętasz?
Oparłam głowę na jego piersi, a Thiago ułożyłam wygodnie między nas tak, by go nie obudzić – małego najwyraźniej znudziła nasza rozmowa…- Tego nie da się zapomnieć…
-Nie wydaje mi się, żeby to był ktoś z zaproszonych gości. Ten kretyn pojawił się nagle, narobił zamieszania i zniknął.
-Może masz rację…- przejechałam palcem po jego torsie.
-Trzeba zgłosić to na policję.- oznajmił Chile.
Nie zareagowałam, to nie miało sensu. Z jednej strony chciałam bronić Damiana, ale z drugiej… Właściwie po co? Postawiłam sobie za cel, że muszę dowiedzieć się kto to zrobił, ale po tym co powiedział mi Alexis, uświadomiłam sobie, że to mógł być właśnie Damian. Tylko po co to zrobił? Widocznie nie wystarczyło mu to, że mnie zranił. Teraz zabiera się za osoby z mojego najbliższego otoczenia. Zaczynam się bać. O Chile, o rodziców, mimo tego, że są teraz kilka tysięcy kilometrów ode mnie, o piłkarzy Barcy i ich najbliższych… Przeze mnie mogą ucierpieć. Nie wolno mi do tego dopuścić.
- Dlaczego zawsze jest tak, że kiedy moje życie układa się idealnie, to coś musi się zepsuć?- wyszeptałam rozgoryczona, czując, jak po moich policzkach spływają łzy.
-Nie bój się, razem damy radę.- Alexis złożył pocałunek na moim czole. 

Tak po półfinale...



25 komentarzy:

  1. Jeśli za tym stoi Damian to normalnie nie wiem co zrobię. Tak mnie ten gość denerwuje, że to się w głowie nie mieści. Niech sobie znajdzie jakieś zajęcie i da żyć innym w spokoju. Czekam na następny z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O boże biedny Messi musi się o nią bać , mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze :) świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział 4 na http://dreeaaamss.blogspot.com/ :) Zapraszam i liczę na opinie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kto śmiał otruć Antonellę?! Grr, jak to Damian to zabiję gada. Ale chyba wszystko jest w porządku. Rozdział świetny. Już czekam na kolejny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do siebie na 24 rozdział :)
    manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo interesujący rozdział. Alex i Iza są pierwszy dzień po swoim weselu, a już są takie problemy. biedna Antonella! mam nadzieję, że ona szybko wyzdrowieje. jeśli maczał w tym palce Damian to powinien oberwać za skrzywdzenie dziewczyny! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! :* serdecznie zapraszam na nową część http://fcb-en-mi-corazon.blogspot.com/2013/05/czesc-5.html pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Isabelle, dawno nie było rozdziału!
    Masz szczęście, że już jest i to nawet dwa ^^
    A Antonelli to mam nadzieję, że nic sie nie stanie :/
    A tak mi wpadło do głowy właśnie, że może Isabella miała to wypić :O

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeny jak ja tu dawno nie byłam, wreszcie wszystko odrobiłam i nie żałuje :)

    Zapraszam do mnie nowe rozdziały na;
    http://m-i-marianna.blogspot.com/
    http://sweet-y-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam na nowy rozdział licze na komentarze http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak jakoś przygnębiająco z tymi problemami. Niby tu szczęśliwy Alex z Izą, ale tam otrucie. Stawiam na tego przydupasa Damiana. Bo kto inny mógłby to zrobić jak nie on? Tylko on jest taki głupi, żeby tak namieszać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam do mnie na 5 rozdział :)) http://dreeaaamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolejna już nowość na:

    manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. http://barcaloveforever.blogspot.com/ Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na długo wyczekiwany Prolog na http://ayudame-me.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale jak to, że Damian otruł Anto?! No co za świnia! Hahaha Rodrigez znowu na kanapie u państwa Sanchez. Jeju jak to ślicznie brzmi *o* Czekam na następny i zapraszam na:http://por-siempre-barcelona.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  19. serdecznie zapraszam na mój nowy blog na http://amor-de-vacaciones.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  20. zapraszamy na www.vida-contigo.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  21. zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. zapraszam na 5 rozdział na http://twists-of-love.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Muszę tu jeszcze później zajrzeć, bo widzę nowy rozdział :)
    A tymczasem zapraszam na eplioog http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. zapraszamy na www.vida-contigo.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń