sobota, 23 marca 2013

27


Uwaga, uwaga: za miesiąc… wychodzę za mąż! Trudno mi było oswoić się z tym faktem, ponieważ w stanie narzeczeństwa czułam się naprawdę świetnie, ale cóż, kiedyś musiało do tego dojść. Ustaliliśmy datę ślubu na piątego czerwca. Ubłagałam tę datę, ponieważ wtedy wypadają moje dwudzieste trzecie urodziny. Organizację mieliśmy już za sobą. Pozostał tylko zakup strojów, co było nie lada wyczynem. Przymierzyłam już chyba ponad tysiąc sukien ślubnych i żadna nie spodobała się ani mi, ani komisji, w skład której wchodziły Antonella i Shakira. Właśnie weszłyśmy do czwartego z kolei sklepu. Ja miałam już dość i chciałam jak najszybciej wrócić do domu, ale moje towarzyszki uparły się, że jeśli dziś nic nie wybiorę, to więcej ze mną nie pójdą. Może to i dobrze?
-Ech, co ty byś bez nas zrobiła…- Anto westchnęła głośno. No tak, lepiej, żeby mi jednak pomogły. Kompletnie nie znałam się na modzie…
-Ale…
-Przestań grymasić!- przerwała mi Shak.
Obie doskonale wiedziały, że najchętniej stanęłabym na ślubnym kobiercu w krótkich spodenkach i klubowej koszulce.
-Ta jest ładna…- oceniłam suknię, którą właśnie miałam na sobie. Tak naprawdę w ogóle mi się nie podobała. Tak samo, jak tysiąc poprzednich, ale po prostu miałam dość i chciałam opuścić to miejsce.
-Wcale nie. Pogrubia cię.- stwierdziła Antonella.- Masz idealną figurę, dlatego strój musi być dobrze dopasowany.
-A nie uważacie, że te całe suknie w ogóle do mi nie pasują? To nie dla mnie. Przecież zawsze ubieram się w wygodne jeansowe spodenki i koszulki… Źle się w tym czuję…- spojrzałam w dół, kręcąc się wokół.- Tylko to jest fajne w noszeniu sukienek!
Dziewczyny jednocześnie złapały się za głowy.
-W tym jednym, wyjątkowym dniu wypadałoby wyglądać trochę inaczej, co?- odezwała się Shakira.
-Zawsze mogę związać włosy w kucyk, co zdarza mi się bardzo rzadko!- zaśmiałam się.- Okej, teraz już na poważnie. Oddaję się waszemu gustowi. Ja nie mam pojęcia, co tutaj w ogóle robię. Zaraz zwariuję!
Przyjaciółki spojrzały na siebie, po czym rozdzieliły się. Jedna szukała sukien z trenami, druga - bez nich. Usiadłam na małej sofie i postanowiłam napisać smsa do Sancheza. On też był w trakcie poszukiwań odpowiedniego garnituru. Jemu pomagał najelegantszy człowiek jakiego znam – Jordi Alba. On gdyby tylko mógł, grałby nawet w stroju galowym!
„Jak wam idzie? Ja odpadam... Ratuj! Anto i Shak nie mają litości!”- wysłano. Po chwili odczytałam odpowiedź: „Nawet nie wiedziałem, że jest tyle rodzajów garniturów. W sumie, jest okej. Nic nie robię, tylko czekam, aż Alba przyniesie mi strój i przymierzam…”
-Farciarz.- mruknęłam pod nosem.
Moje towarzyszki wróciły z sześcioma kolejnymi sukniami. Westchnęłam ciężko, przechwyciłam wieszaki i wolnym krokiem udałam się do przymierzalni. Jedna, druga, trzecia… Tak, idealna!
-Ta jest stworzona specjalnie dla mnie!- krzyknęłam zza kotary. Dopięłam suwaki i wyszłam z małego pomieszczenia, które przyprawiało mnie już o klaustrofobię. Wykonałam obrót, uśmiechając się szeroko.- Co myślicie?- przygryzłam wargę.
-Ja wybierałam.- odezwała się dumna i zadowolona z siebie Antonella.- Rzeczywiście, jest idealna. Podkreśla talię, koronka wygląda niesamowicie… Bierzemy!
-Tak, tak, tak!- podskoczyłam z radości. Czekałam pół dnia, aż któraś z nich w końcu to powie.
Wróciłam do przebieralni, pospiesznie ściągnęłam suknię, uważając jednak, by nic nie uszkodzić (nie wytrzymałabym szukania kolejnej), ubrałam się w swój standardowy wygodny strój i poszłyśmy do kasy, by zakupić sukienkę.
Wychodząc ze sklepu, byłam przeszczęśliwa. Szłam ulicą z przełożoną przez ramię suknią, od której nieskazitelnej bieli odbijały się promienie słoneczne.
Wróciłyśmy do domu. Alexis i Jordi już tam byli. Oglądali telewizję, popijając piwo. Usiadłam na kanapie między nimi, wzięłam butelkę od narzeczonego i upiłam porządny łyk, jak to mówią, „napoju Bogów”.
-Jestem wykończona.- westchnęłam głośno.- Dobrze, że mam to już za sobą!
-Jest piękna!- usłyszeliśmy z góry głos Shakiry, która właśnie chowała strój do mojej szafy.
-Wiadomo, przecież ja wybierałam!- odezwała się Anto.
-Weź już przestań. Ja wybieram fryzurę i makijaż!- krzyknęła piosenkarka.
-Cholera. Ja wychodzę za mąż, a nie mam nic do powiedzenia.- wzruszyłam ramionami.- W sumie mi to nie przeszkadza. Chciałam małe wesele, ale one do tego nie dopuszczą.- szepnęłam do chłopaków.- I tak was kocham!- dodałam, tym razem głośno.
W odpowiedzi usłyszałam „my ciebie też, to będzie ślub stulecia!”, wypowiedziane jednocześnie. Niczym siostry.
Spojrzałam na Sancheza, tępo śledzącego jakiś mecz.- Zaraz, zaraz…- zmrużyłam oczy.- Przecież to Legia Warszawa!- krzyknęłam entuzjastycznie. Okazało się, że chłopaki oglądają polską Ekstraklasę!
-No… Tak.- mruknął Alba.- Z nimi chyba jeszcze nie graliśmy.- popatrzył na Alexisa.- Nieźle sobie radzą!
Była 36. minuta, a Legioniści wygrywali z Polonią 1-0.
-To takie polskie Gran Derbi.- uśmiechnęłam się szeroko.- Pamiętam, jak kłóciłam się z tatą, kiedy w telewizji o tej samej porze transmitowane były mecze pomiędzy Legią a Polonią, i Barcelony z Realem. Zawsze ostatecznie mi ulegał i oglądaliśmy Klasyki.- zachichotałam.
-Fascynujące.- skwitował Chile, śmiejąc się.
-Spadaj.- szturchnęłam go w ramię.
Sanchez oczywiście momentalnie zareagował. Wstał z kanapy, podniósł mnie i poszedł w kierunku schodów prowadzących na piętro.- Zaraz wracamy!
-Nie spieszcie się.- odparł Jordi.
-Hej, nie możesz widzieć sukni przed ślubem!- krzyknęłam, kiedy Alexis zbliżał się do pokoju, w którym dziewczyny schowały strój.- Proszę!- szepnęłam błagalnie.
W ostatniej chwili piłkarz odwrócił się od drzwi, stawiając mnie na podłodze.
-Co ty kombinujesz?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
Nie odpowiedział. Po prostu skierował się w stronę drzwi do naszej sypialni, otworzył je i gestem zaprosił mnie do pomieszczenia.
Weszłam do środka. To, co zobaczyłam, kompletnie mnie zatkało.- Jesteś wspaniały.- przytuliłam go mocno. Co wymyślił tym razem? Zasłonił wszystkie rolety, stwarzając niesamowity nastrój. Ustawił małą komodę, na której postawił laptopa. Na łóżku ułożył chyba wszystkie poduszki, jakie znalazł w domu. Na ekranie komputera zauważyłam tytuł mojego ulubionego filmu.- Uwielbiam nasze maratony filmowe.- westchnęłam.
-Wiem, dlatego wpadłem na ten pomysł. Tak dawno niczego razem nie obejrzeliśmy…- uśmiechnął się szeroko.- Zapraszam na seans.
Ułożyliśmy się wygodnie na wielkim łożu. Wtuliłam się w ramię Alexisa.- Zostaniemy tu do końca życia?- wyszeptałam, wpatrując się w jego oczy. Pokiwał twierdząco głową, po czym pocałował mnie w czoło. Film zaczynał się powoli rozkręcać, ale akurat to najmniej mnie wtedy obchodziło. Najważniejszy był on. W jego ramionach czułam się tak… bezpiecznie. Zapomniałam o wszystkich zmartwieniach. Kochałam momenty, kiedy byliśmy sami, tylko ja i on. Ciepło jego ciała działało na mnie jak nic innego. Położyłam dłoń na torsie Chilijczyka, który natychmiast splótł nasze palce. Westchnęłam, zamykając oczy. Jak dobrze jest żyć z myślą, że masz obok siebie kogoś tak cudownego, prawda? Mężczyznę, za którego bez zastanowienia oddałabyś życie, bo wiesz, że on zrobiłby to samo dla ciebie. Przy nikim innym nie czułam się tak wspaniale, jak przy nim. Nigdy wcześniej nie byłam tak bardzo pewna swoich uczuć.
Nagle poczułam, jak palce Alexisa wędrują pod moją bluzkę. To oznaczało tylko jedno…
Podskoczyłam jak oparzona.- Nie ma łaskotania!- krzyknęłam oburzona, ledwo tłumiąc śmiech.- Wiesz, że tego nie cierpię.
-Nie mogłem się powstrzymać…- skinął głową na znak, bym wróciła na miejsce.
-Cholera, zepsułeś atmosferę.- usiadłam na skraju łóżka i skrzyżowałam ręce na piersiach, udając obrażoną.
-Isabelle?- szepnął mi do ucha, przyprawiając mnie o przyjemny dreszcz.
Wzruszyłam ramionami.- Zepsułeś.- mruknęłam.
Sanchez przyciągnął mnie do siebie, kładąc na mojej talii dłonie, które stopniowo przesuwał w górę, znów mnie przy tym łaskocząc
-Alexis…- westchnęłam.- Dość, zajmij się filmem.- ułożyłam się w nieco wygodniejszej pozycji, opierając głowę o ścianę.
-Film się już dawno skończył.- oznajmił Chile, śmiejąc się.- Rozumiem, że byłaś tak mocno skupiona na mnie, że nawet nie zauważyłaś?- uniósł brwi, uśmiechając się szeroko.
-Rozumiem, że jesteś tak głupi, że musiałeś mnie molestować?- zmierzyłam go wzrokiem.
Sanchez wybuchł śmiechem.- Rozumiem, że łaskotanie jest wyznacznikiem głupoty?
-Nic nie rozumiesz, bo jesteś głupi!- krzyknęłam z niby-wyrzutem, jednak długo nie udało mi się tłumić śmiechu. Nasza słowna potyczka zakończyła się niekontrolowanym, chaotycznym rżeniem. Dosłownie. Alba musiał nas uspokajać! Wpadł do pokoju przerażony.
-Stary, myślałem, że przywiązałeś ją do łóżka, czy coś…- złapał się za głowę, wzdychając ciężko.- Albo odwrotnie!- dodał, patrząc na mnie.
-Jordi, wyluzuj!- rzuciłam poduszką w defensora Barcelony.
-Dziewczyno, niedługo wychodzisz za mąż, w ogóle się tym nie przejmujesz?!
-Czym mam się przejmować?- zdziwiłam się.- Wiesz, wydaje mi się, że jeśli jesteś pewien, że chcesz spędzić resztę życia ze swoją drugą połówką, to nie ma żadnych obaw.- uśmiechnęłam się w stronę narzeczonego.
Alexis pocałował mnie czule.
-Jej, jak dobrze, że mnie mama urodziła w całości.- skwitował Alba, po czym wyszedł z pokoju.
Westchnęłam.- Szkoda, że nie ma nikogo… To dziwne. Przecież jest wspaniałym człowiekiem.- uniosłam brwi.- Chyba żadna dziewczyna nie jest go warta.- skrzywiłam się, wspominając akcję z Julią, która po raptem kilku tygodniach go zostawiła i wyjechała bez słowa.
-Po prostu wszystko postawił na football.- stwierdził Chile.- Gdyby chciał, na pewno znalazłby kogoś odpowiedniego. A poza tym, ma nas.- Sanchez uśmiechnął się życzliwie.

Popołudnie i wieczór minęły bez żadnych incydentów. Ogólnie rzecz biorąc, ten dzień był spokojny (nie licząc tej fali śmiechu). To dobrze. Czułam jednak, że to taka cisza przed burzą. Chłopaki kumulowali siły na, jak to określał Alexis, melanż życia, czyli nasz ślub, a właściwie ta część po kościele. Piłkarze już odliczali dni. Cóż, dobrze wiedziałam, co mnie czeka, zapraszając ich, ale przecież bez tych wariatów to nie byłoby to samo! Dlaczego nie zdecydowaliśmy się na przyjęcie w lokalu, tylko postawiliśmy na otwartą przestrzeń na plaży? Głównie ze względu na ekipę z Camp Nou…
Już nie mogę doczekać się najpiękniejszego dnia w moim życiu. Do piątego czerwca, adios


Jak tam po zgrupowaniach reprezentacji? Mecz Polski pozostawiam bez komentarza.

26 komentarzy:

  1. Bardzo interesujący rozdział. Iza ma wielkie szczęście, że trafiła na Alxisa, z którym już wkrótce stanie na ślubnym kobiercu. Niestety, trzeba jeszcze przetrwać przygotowania. Ale od czego ma się przyjaciół, którzy zawsze służą pomocą? Szkoda mi Jordiego! Jest taki fajny i w ogóle, a nie może sobie znaleźć drugiej połówki. Mam nadzieję, że już wkrótce pozna jakąś śliczną i słodką dziewczynę! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, ta scena z saensem *___* słodkie :) tymam kciuki za ich slub ;D oby nie bylo zadnych niespodzianek

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Współczuję wybierania sukienki xD
    Ślub, ślub, ślub. <3

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa tam, jeszcze nie tak całkowicie po :D za trzy dni Hiszpania- Francja będzie się działo :)) Aaa Polska hahaah mi się chce śmiać i nic więcej :D Obstawiałam 4:0 dla Ukrainy, nie udało się... :/ No ale cóż :P I tak jest dobrze. A rozdział, świenty chyba jeden z najlepszych :)
    Już się nie mogę doczekać ślubuu :) I wesela oczywiście też :)
    POZDRAWIAM! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. serdecznie zapraszam na mój nowy blog o Realu Madryt: http://efekt-motyla.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mecz...porażka i tyle w temacie. Dość mam już obiecywania, że będzie lepiej. Tak bardzo bym chciała obejrzeć jakieś spotkanie naszych biało-czerwonych na bardzo wysokim poziomie, ale cóż...A co do rozdziału- awww, wesele będzie i to dobieranie sukni ;3 Lol, jaki Alba: "jak dobrze, że mnie mama urodziła w całości", hahaha. Oni są tacy perfekcyjni, obawiam się, że będziesz chciała coś namieszać.

    U tymczasem u mnie VIII, także zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jak zwykle kochana świetny:) Masz ogromny talent, uwielbiam czytać to opowiadanie. Moja mama ostatnio wchodzi do pokoju jak czytam i takie 'wtf' że się interesuję, czytam o piłce nożnej. Gratuluję ci.xd Zachęciłaś mnie do czytania o piłce, interesowania sie nią! :D
    JA tez wolę nie komentować tego meczu...;/
    Pozdrawiam! :)
    U mnie także nn!:d
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również najchętniej poszłabym do Kościoła na ślub w spodenkach i koszulce klubowej, najlepszy strój :D Mecz reprezentacji oglądałam jedynie przez piętnaście minut z racji tego, że mecz Anglii był o 21. Tam również rewelacji nie było, bo jak takie San Marino mogłoby wygrać? Miałam cichą nadzieję, że Anglia strzeli chociaż o dwa gole więcej i dojdzie do dziesięciu, ale niestety zostało osiem. Cieszy również fakt, że mecz od początku zaczęło czterech Czerwonych Diabłów, z czego dwóch znalazło drogę do siatki rywala.

    OdpowiedzUsuń
  9. rozumiem Izę, też chętnie poszłabym na ślub w spodenkach i koszulce :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Obiecuję rozdział przeczytać późnym wieczorem, a tym czasem zapraszam na 3 na http://in-love-with-madrid.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. True Lies: Rozdział 3|III http://true-lies-blogstory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-3iii.html?spref=tw

    Zapraszam również na inne opowiadania: http://www.blogger.com/profile/12909525416880367759

    OdpowiedzUsuń
  12. super
    zapraszam do mnie --> http://kocha-sie-zanic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też bym najchętniej zawsze i wszędzie chodziła w dresach czy w spodenkach. Sukienki to złooo! Dobrze mieć przyjaciół, którzy zawsze pomogą :) Układa im się idealnie, aż się boję, że coś się popsuje. Oby nie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam na 15 rozdział :)
    www.vida-contigo.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej *.*
    Ślub, ślub, ślub! :D
    A ja tam kocham sukienki i kompletnie nie rozumiem zniechęcenia do nich, ale w sumie każdy ma swoje upodobanie.
    Ogólnie Iza ro wielka szczęściara, że ma Alexisa (sama bym go chciała, ale ciii - nikt nie może wiedzieć) :D
    Ogólnie rozdział fantastyczny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Na http://sleeping-minds.blogspot.com/ pojawił się 11 rodział! Serdecznie zapraszam! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na 9 rozdział, na http://estar-conmigo.blogspot.com/ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. zapraszam na 5 - http://la-taronja.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  19. kiedy pojawi się nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  20. oł je ślub!!! ale doskonale rozumiem Izę też nienawidzę sukienek. już nie mogę doczekać się następnego rozdziału i zapraszam na prolog : http://por-siempre-barcelona.blogspot.com/
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Jutro nowy... ? ;3
    Awww *__*
    Siedzę i siedzę, nie mam co robić, więc wracam znów na Twojego bloga i czytam xD
    No bo TO JEST BOSKIE! ;>
    A propos.. Jordiego możesz mi dać. Nie pogardziłabym =]

    No to do kolejnego rozdziału.
    Byye <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że staram się go wprowadzić, żeby przestał być bohaterem epizodycznym? :D
      Coś wymyślę :) Do jutra!

      Usuń
  22. ooo tak będzie ślub huhu ;D ale się cieszę ;p rozdział jak zwykle doskonały pozdrawiam ; **

    OdpowiedzUsuń
  23. Nadal z niecierpliwością czekam na następny :D
    Piętnastka na:
    http://manutdlov.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń