-Czyżbyś przytyła?- Alexis spojrzał na mnie unosząc brwi.
Jak zwykle się ze mnie nabijał.
-Tak. I co teraz?- przygryzłam wargę patrząc na wyraźnie
większy brzuch.-Już mnie nie kochasz?
-Nie.- ledwo powstrzymywał się od śmiechu, ale po chwili
spoważniał.- To za mało powiedziane. Nie potrafię wyrazić tego słowami. To coś
więcej! To uczucie jest jak Messi – nie z tej planety.- wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jesteś kochany.
-Wiem.- pocałował mnie czule.
Alexis i ja jesteśmy razem już od prawie roku. Czy gdybym
wróciła do Polski, w tak stosunkowo krótkim czasie wydarzyłoby się aż tyle? To
niemożliwe. Mnóstwo meczów obejrzanych z trybun, pomaganie Tito, możliwość
ustalania kadr na kolejne spotkania, które zawsze zyskiwały poparcie głównego
trenera, dołączenie do wielkiej rodziny z Camp Nou, zaręczyny… Mogłabym
wymieniać w nieskończoność. W Barcelonie czułam się jak nowonarodzona. Życie
tutaj to coś wspaniałego, wychodząc na zwykłe spacery za każdym razem odkrywam
coś nowego. Jak na razie nic nie pobiło jednak spotkania z Ronaldo, który
właśnie nas odwiedził.
-A więc, Chile… zaręczyłeś się?- CR7 uniósł brwi uśmiechając
się.
-Tak, przecież ci mówiłem…
-Nie uwierzyłem. Musiałem zobaczyć.- przygryzł wargę.-
Gratulacje.
-Dzięki.- odpowiedziałam bez emocji. Nie mogłam się do niego
przyzwyczaić… Oglądałam telewizję nie zważając na gościa.- O, patrz, mówią o
tobie!- krzyknęłam w stronę Cristiano.
-Znowu to samo?- zmarszczył brwi zerkając na telewizor.-
Czytałem już o tym w Internecie.
Prezenterka jakiegoś talk – show’a przedstawiła uczestników
programu: sobowtórów najpopularniejszych piłkarzy. „Bliźniak” Ronaldo wyglądał
przekomicznie.
-Jesteście identyczni!- nie potrafiłam przestać się śmiać.
-Hahaha, bardzo zabawne.- odpowiedział ironicznie.-
Zaczekaj, aż w następnym programie będą partnerki piłkarzy!- uśmiechnął się
łobuzersko.- Mnie takie coś mało interesuje, przyzwyczaiłem się. Ty zapewne
będziesz to przeżywać.
Skrzywiłam się.- Dam radę, staram się uodpornić.
-I to mi się podoba!- do rozmowy dołączył Alexis.- Przestań
ją wkręcać.- skierował prośbę do CR7. I jak to zwykle bywało kiedy ich
spojrzenia się spotykały – zaśmiali się.
-Przestańcie się ze mnie nabijać!- wystawiłam język i
wróciłam do oglądania telewizji.
Ten dzień upłynął w spokoju… w miarę. Kiedy pożegnaliśmy się
z Cristiano, chwilę później w drzwiach pojawili się Pique, Shakira i mały
Milan, za jakiś czas dołączyli Messi i Antonella z Thiago na rękach. Moje
przybrane rodzeństwo tworzyło wspaniałą rodzinę. Obserwowałam ich uśmiechając
się na myśl, że za kilka miesięcy w tej rodzinie pojawi się kolejne dziecko,
moje dziecko.
Milan i Thiago bawili się piłką, którą dał im Alexis, mieli
na sobie koszulki klubowe. Pasowały im. Być może w przyszłości będą
reprezentować granatowo - bordowe barwy…
Młode matki po porodzie wyglądały pięknie. Promieniały
radością, nie spuszczały z oczu swoich pociech. A dumni ojcowie z błyskiem w
oczach obserwowali synów, którzy robią pierwsze w życiu kroki w kierunku
footballu.
-Thiago jest podobny do Leo.- stwierdziłam.- A Milan… sama
nie wiem. Ma oczy Gerarda, a twój uśmiech.- zwróciłam się do Shak.
Przystojniacy!- dodałam trzymając się za brzuch.
-Szkoda, że nie znamy jeszcze płci waszego dziecka…-
odezwała się Antonella, która jak do tej pory zajmowała się tylko asekurowaniem
syna, by ten znajdował się w bezpiecznej pozycji. Tak, była bardzo
przewrażliwiona.
-Też nie mogę się doczekać!- odparł z entuzjazmem Alexis.
* * *
-Damian?- zmarszczyłam brwi.
Byłam w znajomym parku… w tym, w którym chyba po raz ostatni
widziałam przyjaciela. Kilka metrów ode mnie stała jakaś postać, wysoki
chłopak, niestety widziałam tylko jego plecy. Zrobiłam kilka kroków do przodu,
odwrócił się.
-Damian!- ucieszyłam się. Podbiegłam do niego i przytuliłam
go mocno.- Co ty tu robisz?- zapytałam, kiedy w końcu wypuściłam go z objęć.
Tak strasznie tęskniłam…
-Ja…
-Wiesz, ile tutaj się dzieje?!- nie pozwoliłam mu dokończyć.
Emocje się we mnie gotowały, nie wiedziałam od czego zacząć.- Ja i Alexis jesteśmy
zaręczeni, okazało się, że Ronaldo jest dobrym znajomym Messiego, a…
-Wiem!- tym razem on mi przerwał.- Cholera, wiem…
-Ale… skąd?- uniosłam brwi. Przecież wtedy, w wakacje wrócił
do Polski. Przynajmniej tak myślałam.
-Nigdzie nie wyjechałem. Mieszkam w Barcelonie,
postanowiłem, że też tutaj zostanę. Po co miałbym wracać do nas?- zapytał
ironicznie.- Bez ciebie? Umarłbym z tęsknoty. Moje życie nie miałoby sensu.
Nawet teraz, kiedy mieszkam kilka ulic dalej od ciebie czuję pustkę. Te kilka
dni w hotelowym pokoju bardzo namieszały. Iza, ja cię kocham.- cały czas patrzył
prosto w moje oczy. Przysunął się do mnie.
-Nie słyszałeś? Jestem zaręczona.- pokazałam pierścionek.- I
kocham Sancheza, jestem z nim w ciąży.
-Przestań, to tylko bogaty piłkarz.- uśmiechnął się.
-Przepraszam, chyba się przesłyszałam. Uważasz, że nie czuję
nic do niego, tylko do tych cholernych pieniędzy? A dziecko?
-Piłkarzyk zaliczył wpadkę?- parsknął śmiechem.
-Myślałam, że się zmieniłeś. No cóż. Chyba nie mamy już o
czym gadać.- poczułam, jak po moim policzku spływa łza.
Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku.
-Masz rację. Wcale nie musimy rozmawiać.- zbliżył się do
mnie tak, że nasze twarze dzieliło jakieś pięć centymetrów i… pocałował mnie.
Wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyłam się odsunąć.
-Co ty robisz, kretynie?!- odskoczyłam. Szkoda, że nie w
porę…
-Nie podobało ci się?- cały czas uśmiechał się łobuzersko.
-Nie!- złapałam się za głowę.- Boże, to niemożliwe…
-A jednak! Iza, chodź ze mną. Wyjedźmy stąd, zacznijmy nowe
życie, razem!- ujął moją rękę w swoją dłoń przyciągając mnie do siebie.
-Czy ty jesteś chory?- patrzyłam na niego z uniesionymi
brwiami.- Nie kocham cię. Rozumiesz? Nic do ciebie nie czuję.- oznajmiłam
stanowczym tonem.- Byłeś dla mnie przyjacielem. Tylko, albo aż przyjacielem.
Zepsułeś to, co było między nami. Najlepiej będzie, jeśli już nigdy się nie
spotkamy, to nie ma sensu. Niech nasze drogi się rozejdą. Raz na zawsze.- byłam
w stu procentach pewna tego co mówię. Nie chciałam go już widzieć, niczego nie
pragnęłam bardziej niż tego, żeby odszedł. Zranił mnie, nie potrafiłam mu
wybaczyć. A uczucia wobec niego? One nie istnieją.
-Idź już, to koniec!- krzyknęłam.
-Iza, do cholery! Obudź się!
-Co?!- zerwałam się na równe nogi.
-Ej, spokojnie!- Chile wstał z łóżka i objął mnie.- Uspokój
się, to tylko zły sen.- Pocałował mnie w czoło.
-Jaki sen?- odgarnęłam włosy z czoła. Czułam się tak…
nieswojo.- Jak to…? Więc jego tutaj nie ma?
-Kogo?- Sanchez wyraźnie się zaniepokoił.
-No… Damiana.- przygryzłam wargę.
-Wyjechał do Polski prawie rok temu... A więc to on ci się
śnił?
-Musi gdzieś tu być.- zignorowałam pytanie.- Nie mogę tego
tak zostawić, nie poradzi sobie beze mnie!- wyrwałam się z uścisku Alexisa.
-O czym ty mówisz? Iza, przestań… chodźmy spać, jest druga w
nocy.- delikatnie pogłaskał mnie po policzku.- To był tylko sen, rozumiesz?
Byłam roztrzęsiona. Cały czas buzowały we mnie emocje. To
nie był normalny sen, bardzo mnie zaniepokoił. A jeśli Damian rzeczywiście
mieszka gdzieś w Barcelonie?
-Nie, to niemożliwe.
-Ale co? Opowiedz, co ci się śniło.
Położyłam się na skraju łóżka, Chile usiadł na podłodze
naprzeciwko mnie.
-Byłam w parku, zauważyłam kogoś znajomego… okazało się, że
to Damian…- co kilka słów brałam głęboki oddech.- Opowiadałam mu o tym, co
wydarzyło się przez ten niespełna rok, powiedziałam, że się zaręczyliśmy, że
jestem w ciąży… I wtedy on powiedział, że…- zatrzymałam się kierując wzrok na
narzeczonego.- Że mnie kocha.
Alexis usiadł na łóżku i wykonał dobrze mi już znany gest.
Od razu usadowiłam się wygodnie na jego kolanach. Chile objął mnie ramieniem
nie odrywając ode mnie wzroku.
-Nadal ci na nim zależy? Po tym…
-Ale zaraz.- przerwałam mu patrząc na pierścionek
zaręczynowy.- To nie tak, że ja go kocham. Nigdy nic do niego nie czułam.
-Chodzi mi o to, czy zależy ci na tej przyjaźni. Pamiętasz,
jak przez niego płakałaś? Babcia Francisca mnie czegoś nauczyła: jeśli kobieta
raz zapłacze przez mężczyznę i nie będzie to płacz ze szczęścia, jej zaufanie
do niego niknie, to koniec. Nie da się tego odbudować. To stan nieodwracalny.
Dlatego ja nie mogę dopuścić, byś uroniła choć jedną łzę smutku. Moim zadaniem
jest tylko i wyłącznie sprawianie, żebyś zawsze była szczęśliwa.- pocałował
mnie w policzek.- Dlatego proszę cię, przemyśl dobrze to, co robisz. Jeśli
chcesz się z nim zobaczyć, polecimy do Polski.
-Nie.- odpowiedziałam stanowczo.- To nie ma sensu, masz
rację. Nikt nie zranił mnie tak jak on. To tylko głupi sen, zapomnijmy o nim.- spróbowałam
się uśmiechnąć.
-Zapomnij o Damianie.
-Tak będzie najlepiej. Najbardziej boli mnie to, że tak mu zaufałam,
otworzyłam się przed nim, zwierzałam się mu…- po moim policzku spłynęła łza,
która szybko została otarta przez Sancheza. Nienawidził, kiedy przy nim
płakałam.
-To lekcja na przyszłość.- odgarnął mi włosy z czoła.-
Proszę, po prostu zapomnij o nim. Niech raz na zawsze zniknie z twoich myśli, z
twoich snów…- zauważył, że na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.-
To dla twojego dobra.
-Gdyby to było takie proste…- pokiwałam głową w geście
bezradności.
-Razem damy radę.- uśmiechnął się obejmując mnie jeszcze
mocniej.
-Razem damy radę.- powtórzyłam, po czym złożyłam na jego
ustach delikatny pocałunek.
* * *
Tamtej nocy już nie spałam, nie mogłam. Ten sen był za
bardzo podejrzany. A jeśli to jakieś… ostrzeżenie? Może Damian jest gdzieś w
Barcelonie… przecież nie widzieliśmy się w dniu wyjazdu. Coś mówiło mi, żebym
go szukała, ale z drugiej strony… po co? Hmm… no tak. To było do przewidzenia.
„Nieważne, ile bólu ci sprawi – ważne, jak bardzo był, jest i będzie dla ciebie
ważny…”. Dopiero tej nocy uświadomiłam sobie, że to wcale nie był przyjaciel.
Był kimś o wiele więcej. Był.
-Iza, proszę, zapomnij…- Antonella nie miała już siły na
przekonywanie mnie do czegokolwiek. Zaprosiłam ją do siebie, nie chciałam być
sama, Alexis musiał jechać na Camp Nou. Thiago spał oparty o jej piersi.
-Wiem, że tak byłoby dla mnie najlepiej, a przede wszystkim
dla mojej rodziny. Od wczoraj żyję tylko tym, co mocno wpływa na relacje
pomiędzy mną i Chile… ciągle się kłócimy.- skrzywiłam się.- Już nie wiem co
robić… nie potrafię zapomnieć. Damian naprawdę dużo dla mnie znaczy, mimo
wszystko.
-Mimo tylu krzywd? Dziewczyno! Z Sanchezem jesteś tak
szczęśliwa, jego miłość do ciebie widać na pierwszy rzut oka. On poświęciłby
dla ciebie własne życie. A teraz pytanie, czy ty zrobiłabyś dla niego to samo?-
przyjaciółka uważnie obserwowała każdy mój ruch.
Nie zawahałam się.- Jestem w stanie zrobić dla niego
wszystko.- odpowiedziałam pewnie, cały czas patrząc jej w oczy.- Nigdy
wcześniej nie darzyłam nikogo tak silnym uczuciem. Nie wyobrażam sobie życia
bez Alexisa.
-Więc czy w twoim życiu jest jeszcze miejsce dla Damiana?
-Ja… nie wiem.- przygryzłam wargę spuszczając wzrok.
Antonella zniecierpliwiona i lekko podenerwowana wzięła
głęboki oddech.- Zrobisz to, co uważasz za stosowne.- powiedziała ujmując w
dłonie moją twarz.- Ale proszę cię, nie zrań Chile.
-Zranić jego to tak jak wbić sobie nóż prosto w serce.
* * *
Piłkarze dostali kilka dni wolnego, Jordi Roura poleciał do
Nowego Jorku na spotkanie z Tito, dlatego Alexis i ja robiliśmy wszystko, by
ten czas spędzić jak najlepiej. Spacerując jedną z barcelońskich ulic
cieszyliśmy się swoim towarzystwem, kiedy nagle stałam się świadkiem dość
dziwnej sytuacji.
Podeszła do nas jakaś dziewczyna, na oko w wieku mojego
narzeczonego. Była niską błękitnooką blondynką, miała na sobie koszulkę
Barcelony ze znajomym numerem „9” na plecach. Byłam pewna, że to po prostu
fanka…
-Cześć, Alexis.- zupełnie mnie zignorowała.
-Cwana jesteś.- odpowiedział jej uśmiechając się ironicznie.
-Przecież chcieliśmy się w końcu spotkać, tak?- puściła
oczko nawet nie zerkając w moją stronę. Postanowiłam, że nie będę udzielać się
do rozmowy.
-Ty chciałaś.- poprawił ją.- Po tym wszystkim, co zrobiłaś?
Czego w ogóle ode mnie oczekujesz?
-Ale to ma sens!- spojrzała na Sancheza błagalnie.
-Co? Chyba żartujesz.- zaśmiał się krótko.- Ty mnie
zdradziłaś, a ja nie potrafię zaufać komuś po raz drugi. A poza tym…- skierował
wzrok w moją stronę.- Poznaj moją narzeczoną.- uśmiechnął się.- Gabriela, to
jest Iza.- oznajmił, po czym pocałował mnie w policzek.
-Witaj.- odezwałam się pierwsza, nie odpowiedziała. Nie
poczułam się głupio, wręcz przeciwnie. Uniosłam kąciki ust dumnie patrząc na
byłą dziewczynę Alexisa. Po jej minie wywnioskowałam, że jest wściekła. Nie
radziła sobie z tłumieniem potężnego gniewu.
-No więc, o czym chciałaś pogadać?- zapytał Chile, który
ledwo powstrzymywał się od śmiechu.- Nie masz nic do powiedzenia? Tak myślałem.
A teraz nasze drogi się rozejdą. I obiecuję ci, że zrobię wszystko, by już
nigdy cię nie zobaczyć.- pociągnął mnie za rękę i poszliśmy przed siebie. Co
jakiś czas zerkałam przez ramię, Gabriela nadal stała wyprostowana, taka
bezradna…
W domu Sanchez opowiedział
mi całą historię. Ta dziewczyna, delikatnie mówiąc, lubiła „nowe znajomości”,
co zaobserwował Alexis i zakończył tamten rozdział swojego życia.
-Wcale tego nie żałuję.- oznajmił stanowczo.- Na początku
było ciężko, ale pewnego dnia w szatni na Camp Nou pojawiła się Polka imieniem
Iza, która przewróciła mój świat do góry nogami…
____________________
Barcelona rozgromiła dziś Getafe 6 do 1! :)
Nakarmiłam rybki hahaha :D
OdpowiedzUsuńDobra, poważnie. Cieszę się, że Isabeli i Sanchezowi się układa :D Spotkanie z byłą dziewczyną? Haha dobre to było :) Ale ich związku nie rozwali jakaś Gabriela? ;d
No Barca rozgromiła :d I Sanchez zdobył bramkę ^^ ;p
zapraszam na: http://tiempo-para-todos.blogspot.com/ na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuń[spam]
OdpowiedzUsuńchciałabym cię powiadomić, że na moim blogu (http://a-little-of-the-good-life.blogspot.com/) pojawił się 3 rozdział :p
mam nadzieję, że wpadniesz :P
Pozdrawiam < 3
Dluuuugi rozdział♥ I love it! :D
OdpowiedzUsuńRozdział naprawde mi sie spodobał<3
Jest genialnyyyy; )
Czekam na nn<3
+ u mnie nowy rozdział
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
Całuje! ;x
http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy, zapraszam :)
Ja już myślałam, że to z Damianem to na prawdę się wydarzyło ale na szczęście o tylko sen. Chociaż Iza dziwnie się zachowuje cały czas o nim myśląc. Przecież ma Alexisa, on pokazał jej jak ładnie rozprawić się ze swoją przeszłością. Gabryśka już raczej nie będzie zakłócać ich spokoju, przynajmniej tak mi się teraz wydaje. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMusze nadrobić ,naszczęście mam na to całe ferie!:)zapraszam na piętnasta!http://fcbyeverydaylife.blogspot.com/2013/02/rozdzia-15.html
OdpowiedzUsuńZaczęłam pisać nowe opowiadanie :) Jest już prolog, pomyślałam, że może mogłabyś wpaść i przeczytać :)
OdpowiedzUsuńvolvere10.blogspot.com
Zapraszam i pozdrawiam :)
Zapraszam na 10 rozdział http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo co mogę napisać ;p Cieszę się, że im się układa, chyba tylko tyle na dzień dzisiejszy ;p
OdpowiedzUsuńp.s. siódemka na zraniona-za-mlodu.blogspot.com + nowe coś. ;D Zapraszam;d
Nie no dziewczyno, normalnie Cię uwielbiam!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie również : )
Nadal nie mogę się nadziwić Twojego talentu. Jeśli wydasz to opowiadanie w książce, jestem pewna, że przetłumaczą na hiszpański i chłopaki z Barcy przeczytają : )
Rozdział zajebisty! Mam nadzieję, że Iza urodzi chłopczyka ; ) Będzie rósł nam mały Sanchez xD
Jejku, jak ja się wystraszyłam tego Damiana. Myślałam, że to naprawdę się stało! Na szczęście to był tylko sen. Ale coś mi się wydaje, że on tu się jeszcze pojawi.
Weź mi stąd tą Gabrielę, bo ją kopnę w dupę i zobaczy orła cień xD
Kurde, szkoda, że nie oglądałam tego meczu ;/ Ale grają chyba z Ac Milanem za niedługo, więc muszę obowiązkowo oglądać : )
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i pozdrawiam! <3
one-direction-wonderful-story.blogspot.com
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com
kobieto co ty masz za łeb do opowiadań to masakra. WIELBIĘ CIE ♥
OdpowiedzUsuńhttp://fcbyeverydaylife.blogspot.com/2013/02/rozdzia-16.html Zapraszam na 16!:)
OdpowiedzUsuńhttp://blow-me-away-cule.blogspot.com/ kocham twojego bloga i bd wdzięczna za info o nowościach tutaj ;d
OdpowiedzUsuń