-Cesc, przestań! Zachowujesz się jak dziecko!
-Duchem jestem dziesięciolatkiem! A co, już ci się załączył
instynkt macierzyński?- Fabregas wybuchł śmiechem.
Biegałam za nim po całym boisku, bo zabrał mi telefon, kiedy
do akcji wkroczył Dani Alves.
-Fabs, ogarnij się, przecież ona jest w ciąży.
-Sama ciągle powtarza, że to nie choroba.- odpowiedział
ciężko dysząc, ganiałam go już od jakichś dziesięciu minut.- A na treningach
nie wolno używać komórek!- pomachał urządzeniem wystawiając język w moim
kierunku i pobiegł dalej.
-Dość tej dziecinady, niedługo mecze Ligi Mistrzów, nie
obijać się!- krzyknął Jordi Roura. Trener próbował utrzymać dyscyplinę, ale
żeby ich uspokoić, musiałby wprowadzić terror.
Przystanęłam na chwilę chcąc odpocząć po gonitwie. Niestety,
telefonu nie udało mi się odzyskać, Cesc triumfował. Oparłam ręce o kolana,
wtedy ktoś zaszedł mnie od tyłu i podniósł. Kilka sekund później znajdowałam
się już twarzą w twarz ze słynną „osiemnastką”.
-Siostro, musimy pogadać.- oznajmił całkiem poważnie.
-Pod bramkę?- uśmiechnęłam się zachęcająco pragnąc go trochę
ośmielić, był bardzo spięty.
Odpowiedział poprzez skinięcie głową. Rozmowy pod bramką
były już tradycją. Kiedy ktoś miał jakiś problem, wystarczyło spojrzenie w moją
stronę. Byłam zastępcą trenera i psychologiem!
-No więc, słucham.- powiedziałam siadając na murawie i
opierając się o słupek.- Jordi, proszę cię!- dodałam, widząc obrońcę niepewnie
zerkającego w bok.- Chyba się mnie nie wstydzisz?
-Ale…- podrapał się po nosie. Zawsze tak robił, gdy się
denerwował.- …to głupie.
-Zdradź, o co ci chodzi i pozwól, że sama to stwierdzę.-
puściłam oczko.- Siostry nie musisz się wstydzić.
-Zostaje między nami?
-No pewnie!
-Bo wiesz, pomagasz wszystkim z drużyny i nie chciałbym…
-Spokojnie. Możesz mi zaufać, dobrze o tym wiesz.- mówiłam
poważnym tonem.
-Chciałem się tylko upewnić.- wymusił uśmiech.- Ale do
rzeczy. Otóż, Iza, ja… się zakochałem i czuję, że to ta jedyna.
-Oo, to świetnie!- ucieszyłam się.- Nie rozumiem, w czym
problem.
-Bo to wszystko dzieje się za szybko i mnie przerasta. Znamy
się dwa miesiące, a już zdążyłem się tak zaangażować. To niesamowite, ale z
drugiej strony przerażające. A co, jeśli to zwykłe zauroczenie? Chyba za bardzo
się wkręciłem.- zmarszczył brwi. Widziałam, że ciężko mu było wypowiedzieć te
słowa.
-Znajoma historia. Wiesz, uważam, że zauroczenie występuje
tylko u nastolatków. Tutaj mamy do czynienia z prawdziwym uczuciem, ale jeśli
masz wątpliwości, po prostu zdystansuj się i daj temu czas. Zobaczysz, że
będzie tylko lepiej.- pogłaskałam go po ramieniu.
-Ale ona chce się pobrać!- w końcu to z siebie wydusił.
-Co?! Tak szybko?! O nie, przecież to głupie i
nieodpowiedzialne…- ta informacja mnie zszokowała. Po dwóch miesiącach
znajomości? To niedorzeczne, pozbawione jakiegokolwiek sensu. Jedynym wyjściem
było…
-Chcę ją poznać.- oznajmiłam stanowczym tonem.- I przemówić
jej do rozumu!
-Może lepiej nie?- Alba był bezradny, musiałam mu jakoś
pomóc.
-Znam się na ludziach, odczytam jej zamiary… czy coś w tym
stylu.- potraktowałam to trochę jak jakąś zagadkę detektywistyczną. Zależało mi
na tym, by odkryć plany dziewczyny. Może wcale nie kochała Jordiego? Nie mogłam
pozwolić na to, by ktoś zranił jego uczucia. To mogłoby go doprowadzić do
całkowitej rozpaczy, depresji! Jest zbyt wrażliwy, co nie zawsze jest pozytywną
cechą.
Wyobrażałam sobie znajomą (?) Jordiego jako podłą, wredną,
bezczelną egoistkę, która zrobi wszystko dla pieniędzy. Tylko na jakiej
podstawie tak o niej myślałam…? To musiał być jakiś znak. Nie mogłam doczekać
się spotkania.
-Przedstawisz mnie jako swoją siostrę.- przygryzłam wargę
uśmiechając się.
-Nie powiedziałem ci jeszcze jednego…- głośno przełknął
ślinę.
-Tak?
-Blanca jest w ciąży.- Alba momentalnie zbladł.
-Kpisz sobie?
Zapadła cisza. Słyszeliśmy tylko krzyki piłkarzy z drugiego
końca boiska i szum wiatru tańczącego między słupkami bramki, pod którą
siedzieliśmy.
-Jordi, nie żartuj sobie ze mnie, proszę.- powiedziałam
drżącym głosem.
-Chciałbym, żeby to był żart.- westchnął wzruszając
ramionami.
-Jesteś pewny, że to twoje dziecko?- uniosłam brwi. To nie
było przecież do końca możliwe. Wszystko działo się zdecydowanie za szybko,
powoli zaczynałam się gubić.- Zapytaj.
-Jak mogę zapytać dziewczyny, która ciągle mówi, że mnie
kocha, czy podczas gdy jest ze mną, zrobiła sobie bachora z kimś innym?!- coraz
trudniej było mu panować nad nerwami.
-Chodzi mi o to, że mogła zajść w ciążę przed tym, jak się
poznaliście i teraz próbuje ci wcisnąć dzieciaka. Zażądaj testu na ojcostwo.
-Nie mogłaby tego zrobić…- Alba zaczynał się jąkać.
-Znasz ją na tyle dobrze? Nie okazuj ludziom zaufania zbyt
szybko, to nie prowadzi do niczego dobrego. Rozumiesz? Jordi, spójrz na mnie.-
skierowałam dłonią jego głowę tak, by patrzył mi w oczy.- Zapoznaj mnie z nią,
wyjaśnimy wszystko.
Westchnął.- Więc kiedy?
-Jak najszybciej. Nie patrz tak na mnie, chcę ci tylko
pomóc!
Jordi unosił brwi nerwowo gryząc się w wargę. Emocje się w
nim gotowały, widziałam, że jeśli dalej będzie się zastanawiał co robić,
zwariuje. Moim obowiązkiem było mu pomóc.
-Ale przecież ty szybko… uzależniłaś się od Sancheza.-
powiedział spoglądając na mojego narzeczonego, który właśnie oddawał strzał na
bramkę Valdesa.- I nie stało się nic złego!
-Masz rację. Ale ja od razu czułam, że Alexis będzie dla
mnie kimś wyjątkowym. Ty masz wątpliwości, a to nie jest dobry znak na
przyszłość, uwierz mi. Oczywiście są wyjątki, ale… Jordi, ja nie chcę, żebyś
cierpiał… Zaczekaj, bo z dnia na dzień może się wiele zmienić.
-Mam pomysł!- krzyknął. Miałam wrażenie, że mnie w ogóle nie
słuchał.- Zaproszę do nas ciebie, Chile, Leo i Anto, żeby niczego nie
podejrzewała, urządzimy wspólny wieczór! Co ty na to?
-Mam jedno małe pytanie.- oznajmiłam szeroko otwierając
oczy.- „Do nas”? NAS?!
-A właśnie, Blanca zamieszkała u mnie.- przygryzł wargę.
-Oszalałeś?!- głośno westchnęłam łapiąc się za głowę.- No
nie wierzę! Czy ty jesteś aż tak nieodpowiedzialny?!
-Nie krzycz!- oburzył się.
-Dziwisz mi się?! Jestem wściekła!
-Widzę.- odparł opuszczając głowę.- Przepraszam.
-Za co? To twoje życie, niszcz je sobie, proszę bardzo!-
machałam rękami podenerwowana.
Byłam zdezorientowana. To, co Alba zdążył już zrobić nie
mieściło mi się w głowie. Jak mógł wykazać się taką głupotą?! Kończąc rozmowę
myślałam, że to sen. Ale zaraz. Czy ja nie zrobiłam tego samego? A właściwie
czy Alexis nie zrobił tego, co czyni teraz Jordi? Ale przecież…
Cholera. Doszło do tego, że sama nie potrafiłam sobie tego
wytłumaczyć. Nie, to nie działo się w ten sposób… Co prawda, zakochaliśmy się w
sobie… No cóż, choć kiedyś wydawało mi się to niedorzeczne – zakochałam się od
pierwszego wejrzenia. Później było już tylko lepiej, a teraz? Teraz planujemy
ślub. Czemu więc tak negatywnie zareagowałam na wiadomości Jordiego? Ta
dziewczyna przecież może być zupełnie inna, Alba dobrze dobiera sobie towarzystwo.
Chyba, że ślepo zakochany brnie w jakieś kłopoty.
Najbardziej zdenerwowała mnie informacja o rzekomej ciąży
znajomej przyjaciela. W to ciężko mi było uwierzyć. Przecież to chore! Tak
szybko? Będę musiała wykazać się nie lada cierpliwością w najbliższym czasie…
* * *
-Alexis, proszę cię, jestem wykończona!- westchnęłam głośno.
Modliłam się, by ten dzień dobiegł już końca. Zepchnęłam Sancheza na podłogę,
kiedy ten zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
Narzeczony pospiesznie wdrapał się na łóżko i ponownie
usiłował mnie „obezwładnić”, jednak skutecznie się broniłam.
-Hej, powiedziałam coś!- oburzyłam się.
Skapitulował. Ułożył się wygodnie obok mnie wkładając rękę
pod poduszkę.- Ostatnio więcej czasu poświęcasz Albie niż mnie.- powiedział cicho.
-Przesadzasz.- stwierdziłam. Jednak po chwili zastanowienia zrozumiałam,
że miał rację. Od naszej rozmowy minęło dopiero kilka dni, a ja tak
zaangażowałam się przez ten czas, że prawie zapomniałam o Chile. Wymyślałam
sobie scenariusze sytuacji, jakie mogą się wydarzyć na spotkaniu ze znajomą
Jordiego, które było zaplanowane na najbliższy piątek. Żyłam tylko tym, a na
przyszłości obrońcy Barcelony zależało mi bardziej, niż chyba jemu samemu.-
Albo nie, to prawda.- spojrzałam na Alexisa, który… zasnął.- No to
pogadaliśmy.- głośno wypuściłam powietrze z płuc.
-Żartuję głupolu.- jego głos tłumiła poduszka. Podniósł się
i podparł głowę ramieniem.- Kontynuuj.- dodał poważnym tonem.
-Rzeczywiście trochę za bardzo wciągnęłam się w tę sprawę,
przepraszam. Ale to naprawdę poważna sytuacja, od której dużo zależy!
-Przez pewien czas miałem wrażenie, że zapomniałaś o naszym
dziecku, nie wspominając o mnie!- zaśmiał się.
-Masz rację, to ty powinieneś być przecież na pierwszym
miejscu. A za kilka miesięcy…- spojrzałam na brzuch.
-Będę dzielnie walczył o pierwszą pozycję na „podium”!-
parsknął śmiechem.- A teraz wypadałoby mi w jakiś sposób wynagrodzić ten błąd.-
puścił oczko.
-Masz coś konkretnego na myśli?- poruszyłam brwiami
uśmiechając się łobuzersko.
-Coś wyjątkowego!- krzyknął z entuzjazmem, po czym pochylił
się nade mną.
Zwinnym ruchem znów zepchnęłam go z łóżka.
-Ktoś tu gra nieczysto!- rzucił się na mnie trzymając moje
ręce, dzięki czemu nie mogłam się poruszyć.- I co teraz?- zamruczał mi do ucha.
-Ja zawsze gram czysto.- szepnęłam.
Chwilę później tonęłam już w jego namiętnych pocałunkach.
Chile zachłannie wpijał się w moje usta. Podobało mi się to do momentu, gdy
zaczynałam tracić oddech; jak zwykle musiałam zepsuć tak piękną atmosferę.
Postanowiłam jednak, że wytrzymam, nie chciałam, żeby nasze usta się od siebie
oderwały.
Mocno zaciskałam dłonie, co nie umknęło uwadze Sancheza,
który od razu zareagował.
-Przepraszam, zapomniałem, że moje towarzystwo doprowadza
cię do zaniku funkcji życiowych.- zachichotał.
-Oj zamknij się.- wyrwałam się z uścisku, po czym
przyciągnęłam ręką głowę narzeczonego
tak, bym mogła dosięgnąć jego warg, które w idealny sposób pasowały do moich.
Splotłam nogami jego biodra całując go z namiętnością i pożądaniem. Przeczesując
jego włosy palcami czułam, jak jego mięśnie drżą. W końcu to ja dominowałam!
Odsunął się ode mnie na moment.- Tym razem to ja straciłem
oddech.- westchnął głośno uśmiechając się.- Podoba mi się!- zamruczał, po czym
zaczął mnie łaskotać. Od razu czułam się na przegranej pozycji – miałam
łaskotki chyba wszędzie!
-Alexis, przestań!- krzyknęłam śmiejąc się. Nagle zobaczyłam
błysk flash’a. No tak – Wszystkie okna i taras były otwarte. Kilku mężczyzn
krążyło z aparatami wokół domu, ale nie zareagowałam na nich nadzwyczajnie, już
się przyzwyczaiłam, wystawiłam tylko język w ich stronę, by jutro mieli o czym
pisać.
-Prowokantka.- stwierdził Chile szczerząc się, po czym
wrócił do „znęcania się” nade mną.
________________________
Dziękuję za 3000 wyświetleń! :*
Też mi się wydaje, że sytuacja z Albą i jego dziewczyną jest troszeczkę podejrzana. Nawet jeśli jest podobna trochę do sytuacji bohaterki, to obawiam się, że dlatego, że dziewczyna Jordiego jest cwana i po prostu bazuje na szczęściu naszej bohaterki... Ale nie wiem, może się mylę, w sumie mam taką nadzieję, że jednak się mylę. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]
Sytuacja Alby jest dość trudna do przewidzenia. Nie wiadomo czy jego dziewczyna niczego nie knuje, czy to na prawdę miłość. I jeszcze ta ciąża, dość szybko się to wszystko zadziało. Jestem ciekawa jak to wszystko dalej się rozwinie.
OdpowiedzUsuńZapraszam na 11 rozdział na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam ;*
Alba i ta jego dziewczyna...hmm...podejrzane? Dziwne? Sama nie wiem jak nazwać tę sytuacje...;x
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny...dal mi wiele do myślenia..:D
Czekam na następny, gdyz jestem ciekawa jak ta sytuacja się wyjaśni:)
Całuję! ♥
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
świetny rozdział :> Alba aleś ty się wpakował :D Chłopaku, mam nadzieję, że ta dziewczyna ma dobre intencje. Nie dziwie się, że ona traci oddech przy Alexisie :> Informuj mnie o NN na infatuacio.blogspot.com. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBoże widzisz i nie grzmisz... W co te Albiątko się wpakowało.. OMG. Dobra, jest jeszcze nadzieja... Bo jest prawda? :'( A tak ogólnie to świetny rozdział i się cieszę z tego, że Alexisowi i Isabell (:P) się układa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pewnie, że jest nadzieja, Jordi zawsze daje radę! :D
UsuńOoooo <3 koncowka najslodsza xdd mam nadzieje, ze Alba wie co robi :-)
OdpowiedzUsuńBożesz, jak ja kocham ...słodko, słodko, słodko, aby było bez dramatu!XD
OdpowiedzUsuńzapraszam na siódemkę na: http://vida-contigo.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńSytuacja z tą ciążą trochę podejrzana, mam nadzieję, że wszystko się niebawem wyjaśni :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do siebie:
http://manutdlov.blogspot.com
Końcówka jaka słodka ; * .
OdpowiedzUsuńFajnie, że Alexisowi i Isabell się układa . ; )
zapraszam na nowy rozdział http://la-taronja.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńhttp://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/ nowy rozdział ;d
OdpowiedzUsuńNowy rozdział już dostępny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://manutdlov.blogspot.com
jezu, co Alba odwala?:D SŁODKO, SŁODKO, SŁODKOO <3
OdpowiedzUsuńp.s. zapraszam na ósemkę, na zraniona-za-mlodu.blogspot.com