W końcu po raz
pierwszy od kilku dni byłam na Camp Nou. Niedzielny trening trwał w najlepsze. Z
każdą wizytą tutaj odkrywałam coś nowego, a przede wszystkim coraz lepiej
poznawałam piłkarzy. Uwielbiałam trenować ich razem z Tito. Oboje wydzieraliśmy
się na nich, śmialiśmy się, że grają jak ciamajdy. Vilanova zdradził, że robi
to wszystko po to, by nie rozluźnili się za bardzo i nie zaprzepaścili tej
przewagi nad resztą drużyn. Musiał zachować dyscyplinę aż do ostatniego meczu
ligowego.
-Mamy puchar do zdobycia
i są na to coraz większe szanse.- mówił trener.- We wtorek gramy z Malagą u
nas, a w piątek z Realem, w Madrycie.
-Tito i Mourinho chyba
za sobą nie przepadają…?- szepnęłam do Leo.
-Nienawidzą się.
Wiesz, jak zachowuje się Mou jeśli przegra…
-Tak, wiem.-
skrzywiłam się.- Przesadza.
-Musisz na niego
wpłynąć!- puścił oczko.
-Niby jak?- uniosłam
brew.
-Masz dar,
wykorzystaj go odpowiednio.- oznajmił i odszedł, by kontynuować rozgrzewkę.
Miał rację, mogłabym
wpłynąć na zachowanie trenera Realu w dużym stopniu, ale… po co? Przecież nie
poproszę go, żeby się zmienił. Taki już jest, tym zasłynął, niech tak
pozostanie. No chyba, że zrobi komuś krzywdę.
Usiadłam na ławce
rezerwowych obok Tito.
-Za tydzień
przyjedzie moja rodzina, będę bardzo szczęśliwa, jeśli przyjdziesz do nas na
obiad.- uśmiechnęłam się życzliwie.- Wszyscy twoi „synowie” będą!- szturchnęłam
go w ramię.
-Hmm… No tak, ktoś
musi ich pilnować.- zaśmiał się.- Chętnie przyjdę.
-Dziękuję.
Piłkarze wybłagali u
Vilanovy krótką przerwę. Messi podszedł do mnie, dokładnie tak jak kiedyś.
-Możemy pogadać?
-Jasne!- poszliśmy
pod bramkę.
-Nie wiem, co
zrobiłaś Antonelli, ale bardzo, bardzo, bardzo ci za to dziękuję. Teraz jest
zupełnie inaczej!- był taki szczęśliwy…
Zaśmiałam się.- Po
prostu powiedziała mi w czym tkwi problem, a ja znalazłam na to rozwiązanie.
Mała rada: staraj się spędzać z nią każdą wolną chwilę.- puściłam oczko.
-Teraz będzie już
tylko lepiej.
-Oby. Jesteście
wspaniałą parą, mało kto pasuje do siebie tak jak ty i Antonella.- uśmiechnęłam
się szeroko.
Wtedy ktoś zasłonił
mi oczy dłońmi.
-Moje kochanie!-
krzyknęłam śmiejąc się.
-A kto jest twoim
kochaniem?- chłopak zamruczał mi do ucha.
Odwróciłam się.-
Alexis Sanchez.- złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
-Mało kto pasuje do
siebie tak jak ty i Chile!- Messi zaśmiał się.
-Fakt. Ale ty i Anto
nam dorównujecie!- wtórował mu Alexis.
-A może wyjdziemy
gdzieś we czworo?- uniosłam brwi.
-Dobry pomysł!-
odparli obaj.- Ale gdzie?- zapytał Leo.
-To już wasz
problem!- puściłam oczko.- Dzisiaj o 2000?
-Pewnie. Zadzwonię do
Antonelli.
-Czekaj, ja do niej
pójdę i wszystko powiem, a przy okazji pomoże mi wybrać sukienkę.- moje oczy
błyszczały.
* * *
-Anto!
Dzisiaj wieczorem wychodzimy gdzieś z chłopakami!- wpadłam do domu Messiego i
jego dziewczyny dysząc głośno, prawie całą drogę biegłam.- Ej, gdzie ty
jesteś?- rozejrzałam się. Przejrzałam wszystkie pokoje, musiała gdzieś być,
przecież nie zostawiłaby otwartych drzwi.
-Iza,
to ty?- usłyszałam jej głos z łazienki.
-Tak!
Coś się stało?- zapytałam niepewnie.- Antonella, o co chodzi?!
Drzwi
powoli się otworzyły. Dziewczyna stanęła naprzeciwko mnie mając przerażoną, a
zarazem… wyrażającą radość minę. Jej oczy błyszczały.
-Iza,
ja… Jestem w ciąży.- oznajmiła cicho.
-Co?!
O mój Boże, to wspaniale!- pisnęłam z radości i przytuliłam ją mocno. -Nawet
nie wiesz jak się cieszę!- płakałam ze szczęścia.
-Ja
też. Muszę iść do ginekologa, ciekawe ile już noszę w sobie potomka.-
zachichotała.
-Dziecko
będzie miało cudownych rodziców.- uśmiechnęłam się szeroko głaszcząc ją po
brzuchu.
-A
ty i Alexis…?- spojrzała na mnie uśmiechając się łobuzersko.
-Też
mamy fajnych rodziców.- zaśmiałam się.- Najpierw chciałabym skończyć studia.
-Ale
właściwie… po co?- zmarszczyła brwi.- Masz wspaniałego chłopaka, który o ciebie
dba, jest światowej klasy piłkarzem, więc chyba nie będziesz musiała pracować?
-Chcę
mu pomóc…- przygryzłam wargę.- Nie chcę go w żaden sposób nadwyrężać.
-Football
to jego pasja, to go nie męczy. Zresztą, pogadaj z nim o tym. Czy w ogóle
warto, żebyś męczyła się kilka następnych lat ciągle kując, przez co już w
ogóle nie będziecie mieli czasu dla siebie? Masz szkołę wyższą, to wystarczy.-
puściła oczko.
-Przemyślę
to… ale… złożyłam już podania do uniwersytetów.
-To,
że cię przyjmą nie oznacza, że musisz podjąć się tych studiów. Ostatnia decyzja
należy do ciebie.
Antonella
miała rację. Najpierw powinnam jednak porozmawiać z Alexisem.
-Dobra,
ale teraz to ty jesteś najważniejsza!- uśmiechnęłam się życzliwie.- Chodźmy
powiedzieć o tym chłopakom na Camp Nou.
-Dobry
pomysł, chodźmy powiedzieć jeszcze całemu światu.- dziewczyna zaśmiała się.
-Okej,
ale później.- wtórowałam jej.
* * *
-Ej,
chodźcie tu wszyscy!- krzyknęłam.- Szybciej!
-Co
jest?- zapytał Cesc Fabregas.- Wciągałaś coś?- uniósł brwi śmiejąc się. Nie
potrafiłam ustać w jednym miejscu.
-Spadaj.-
szturchnęłam go w ramię.
Ustawiłam
Anto w środku koła, jakie zrobili wokół nas dwóch piłkarze Barcelony.
Dziewczyna nie mówiła nic, postanowiłam więc, że przejmę inicjatywę. Stanęłam
obok niej.
-No
więc, zebrałam was tutaj po to, żeby coś ogłosić. Leo, podejdź, proszę.-
mówiłam bardzo poważnym tonem. Wszyscy patrzyli na naszą trójkę zaintrygowani.-
Otóż…- wzięłam głęboki oddech.- Antonella jest w ciąży!- krzyknęłam uradowana.
Na Camp Nou rozległy się gwizdy i oklaski. Chłopaki składali parze gratulacje.
Do Messiego jeszcze nie do końca dotarła ta wiadomość, chwiał się jak
ogłuszony, niezdarnie obejmował każdego piłkarza po kolei w podziękowaniu.
Razem
z zawodnikami zgodnie stwierdziliśmy, że zostawimy Anto i Leo samych. Messi
cały czas był w szoku, a przecież nikt nie uspokoi go lepiej niż Antonella.
-Alexis,
a wy nie macie nam nic do powiedzenia?- zapytał Dani Alves śmiejąc się.
-Coś
ty, przecież wiedziałbyś jako pierwszy.- odpowiedziałam za chłopaka puszczając
oczko.
-Ej,
czuję się zazdrosny.- wtrącił się Pique.
-Ja
też!- dołączył Jordi Alba.
-Okej,
okej. Jeśli…- poruszyłam brwiami.- Rozegram to tak samo jak z Antonellą.-
zaśmiałam się.- Tak w ogóle, Gerard, jak się czuje Shakira?
-Bardzo
dobrze!- krzyknął wesoły.
-Ciąża
jej służy, wygląda jeszcze piękniej niż zwykle.- uśmiechnęłam się życzliwie.
-Oo
tak…- rozmarzył się Pedro.
Wszyscy
wybuchnęliśmy śmiechem.
Do
końca dnia żyliśmy tą wspaniałą nowiną. Wkrótce dowiedzieliśmy się, że
Antonella nosi w sobie drugie życie już od trzech tygodni. Nie mogliśmy się
doczekać na informacje o płci dziecka.
* * *
Nadszedł
dziewiętnasty lipca. Tito dał piłkarzom dzień wolny na regenerację przed meczem
w Madrycie, więc mieliśmy cały dzień tylko dla siebie.
-I
pomyśleć, że gdybym wtedy nie poszła na Camp Nou… Nie poznałabym ciebie i całej
ekipy, a jutro musiałabym wracać do Polski.- skrzywiłam się.- Jedno popołudnie
zmieniło moje życie.
-Moje
też.
-W
jaki sposób? Co mogło zmienić się w życiu światowej klasy piłkarza?- zaśmiałam
się.
-Wszystko.
Dzięki jednej wspaniałej dziewczynie.- pocałował mnie czule.- Niesamowite, jak
szybko mnie od siebie uzależniłaś. Kiedy cię zobaczyłem… od razu wiedziałem, że
nie mogę przejść obok ciebie obojętnie. Nie zapomnę twojego uśmiechu i tych
nieśmiałych spojrzeń podczas pierwszego spotkania.
-Ty
też się krępowałeś!- pokazałam mu język.- Szczerze mówiąc, zdziwiło mnie to.
Słyniesz z pewności siebie, aż tu nagle, pewnego słonecznego dnia na Camp Nou
pojawia się Polka imieniem Iza, która momentalnie onieśmiela Alexisa Sancheza!
Gdyby media się o tym dowiedziały, miałyby temat chyba na cały miesiąc!-
wybuchnęłam śmiechem.- Mam na ciebie haka!- krzyknęłam uradowana.
-Tylko
spróbuj to wykorzystać.- Chile odparł poważnym tonem, po czym objął mnie w
pasie i przyciągnął do siebie.- Kocham cię.
-Mówiłeś
coś?- zaśmiałam się przygryzając wargę.
-Ładna
dziś pogoda.- poruszył brwiami.
-Ja
ciebie też.- pocałowałam go.
Hahah zacznę od zdjęć uwielbiam to ostatnie :D
OdpowiedzUsuńŚwietne jest. A co do rozdziału to jest jak zwykle ciekawy :) Anto jest w ciąży, świetna wiadomość :D A Messi i jego wybranka pasują do siebie idealnie :D
Mam nadzieję, że obiadek z rodzinką wypadnie dobrze :D
świetny rozdział! co prawda dopiero teraz odkryłam tego bloga, ale postaram się jak najszybciej odrobić straty, czyli poprzednie rozdziały i nie mogę doczekać się już następnego :)
OdpowiedzUsuńzapraszam również do siebie - http://la-taronja.blogspot.com/ :)
btw. dobrze widzę że jesteś ze świętokrzyskiego? :)
UsuńOooo!<3 Messi bedzie mial swojego zastepce xD
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia, czekam na nastepny :p
Fajnie sie to czyta, tymbardziej ze nie trzeba czekac niewiadomo ile na tak fajny rozdzial xD
zapraszam www.opowiadaniadlakazdego.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjej, jak miło :) dziękuję za komentarz :) w końcu znalazłam kogoś, kto mieszka w moich okolicach :) jestem ze Starachowic :)
OdpowiedzUsuńJej :) a gdzie tak dokładnie? btw. Julia jestem, bo jeszcze się nie przedstawiłam
OdpowiedzUsuń