piątek, 18 stycznia 2013

7.



Siedziałam w hotelowym pokoju. Słońce chowało się już za horyzontem, przez co niebo miało piękny pomarańczowy kolor. Damiana nie było, wyszedł z Nikolą do kina. Cieszę się, że (chyba) im się układa, PRZYJACIEL nie chce mi nic zdradzić, nie mam pojęcia, co ma na to wpływ. Ale- jeśli będę próbowała wnikać, zgasi mnie tekstem, że nie jestem jego matką. I dobrze. Nic na siłę.
Ciszę w pomieszczeniu zakłócił sygnał przychodzącego sms’a. Na ekranie komórki wyświetliło się zdjęcie Chile, co automatycznie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
-„Wyjdź na korytarz.”- przeczytałam.- Hmm… Co on kombinuje?- wyszłam na polecenie chłopaka. Na ścianie wisiała mała kartka ze starannie narysowaną strzałką w kierunku recepcji hotelowej.- Oo, podchody!- ucieszyłam się i pobiegłam na dół najszybciej jak mogłam. Tam czekała na mnie uśmiechnięta recepcjonistka trzymając kolejną kartkę ze strzałką. Przez rękę miała przełożoną koszulkę FCB z podpisem.- No tak… Wiedział jak ją „przekupić”.- zaśmiałam się.
Strzałka wskazywała wyjście z hotelu. Główne wyjście. Zbliżyłam się do drzwi, zauważyłam tłum ludzi ustawionych wokół srebrnego sportowego auta błyszczącego w świetle fleszy.
-O nie…- nie lubiłam znajdować się w centrum uwagi, a co dopiero w takim zbiegowisku! Nie miałam wyjścia, musiałam się jakoś przedostać do samochodu.
Po kilku próbach przebiłam się przez tłum gapiów. Na przednich drzwiach od strony pasażera przyklejona była kolejna karteczka. Tym razem zamiast strzałki, na samym środku narysowane było czerwone serce. W najskrytszych snach nie przeżyłam takiego czegoś…
Nie zważając na szturchających mnie ludzi wsiadłam do auta. Alexis przywitał mnie pocałunkiem w policzek, który oczywiście został sfotografowany…
-Niespodzianka!- krzyknął uradowany.
-Nie przesadzasz trochę? Tylko popatrz, ile tu ludzi… Jutro będziemy na okładkach chyba wszystkich gazet!
-Będziesz musiała do tego przywyknąć, kochanie.- uśmiechnął się łobuzersko.
-Ech… czeka mnie z tobą ciężkie życie.- odwzajemniłam pocałunek.
Alexis w końcu ruszył i powoli opuściliśmy teren hotelu.
-To gdzie mnie zabierasz?
-Nie mogę powiedzieć, zepsułbym niespodziankę.- odparł stanowczo.
-Ogromną niespodzianką jest dla mnie to, że pojawiłeś się przed hotelem mimo tylu ludzi.
-Przecież to żaden problem.
Wywróciłam oczami.
-No co?- przeniósł wzrok z drogi na mnie.
-Nic, nic. Po prostu jedź.
-No powiedz o co ci chodzi.- zachęcał szturchając mnie w ramię.
Westchnęłam głośno.- Nie wstydzisz się, że nie jestem żadną światowej klasy modelką czy piosenkarką, czy słynną aktorką?- przygryzłam wargę.
Alexis wybuchł śmiechem.- Powiedz, że żartujesz…
-Albo córką miliardera!- dodałam.
Chłopak ponownie zareagował śmiechem.- Uwierz mi, że modelki, piosenkarki, aktorki i nawet córki milionerów nie dorównują ci. Jesteś najlepsza!- przekrzykiwał radio.
-Jasne…- zmarszczyłam brwi.- Przecież piłkarz światowej klasy może mieć każdą, Miss Świata, Wszechświata!
-Ale wybrał dziewczynę z Polski. Piękną, inteligentną, przyciągającą ludzi swoją osobowością. Sprawiającą, że gdy tylko się pojawi, świat staje się piękniejszy.
Chile zatrzymał auto. Pospiesznie z niego wysiadłam, obiegłam, by móc usiąść na kolanach ukochanej osoby. Pocałowałam chłopaka przeczesując jego włosy palcami.
Po kilku minutach w końcu pozwoliłam mu swobodnie wysiąść z samochodu. Alexis zasłonił mi oczy i prowadził przez jakieś 10 minut nic nie mówiąc.
-Jesteśmy na miejscu.- ściągnęłam opaskę. Staliśmy przed dość sporym, dwupiętrowym domkiem letniskowym, obok którego znajdował się Basen i duży taras. Barierki przy wejściu na taras były przystrojone jasno świecącymi lampkami, a dzięki temu, że było już ciemno, dawało to wspaniały efekt i niepowtarzalny klimat. Obserwowałam wszystko z szeroko otwartymi ustami. Z wrażenia nie potrafiłam wydusić ani słowa.
-Nie przeszkadzaj sobie, pójdę do samochodu po torbę.- Chile pocałował mnie w policzek i skierował się w stronę auta.
-Co? Jaką torbę?!
-Poprosiłem Damiana, żeby spakował kilka twoich rzeczy. To całkiem fajny gość!- puścił mi oczko.
-O Boże. Lepiej do niego zadzwonię, pewnie się o mnie martwi.- powiedziałam sama do siebie, po czym wyciągnęłam telefon z kieszeni.
-Damian? To ty?- zmieszałam się.
-Nie, tu Nikola!- krzyknęła roześmiana dziewczyna.
-O, cześć. Jest z tobą Damian?
-Jasne, już podaję!- więcej jej nie słyszałam. No, może oprócz śmiechu.
-Tak?- w końcu usłyszałam głos przyjaciela.
-Hej. Co robisz?
-Jestem z Nikolą na plaży na przedmieściach. W końcu się odezwałaś.
-Nie miałam czasu. Co uknuliście z Alexisem?- zaśmiałam się krótko.
-Nic, kazał mi tylko cię spakować, o nic nie pytałem, sam nie wiem co kombinuje. Wiem tyle, że macie wrócić dopiero jutro wieczorem.
-Jak to? Przecież jeszcze dzisiaj ma trening! Tito będzie zły…- powiedziałam półszeptem.
-Wiesz, muszę kończyć.- usłyszałam krzyki Nikoli.
-Jasne. Widzimy się jutro wieczorem?
-Wychodzę z Niki do parku…
-Och. Rozumiem, coś wymyślimy. Pa.- rozłączyłam się.- Niech się sobą cieszą.- uśmiechając się schowałam telefon do kieszeni.
Weszłam do domku. Był tak przytulny…
Na końcu korytarza były szklane drzwi. Wychodząc przez nie znalazłam się na tarasie, na środku którego stał mały, okrągły stolik. Leżały na nim dwa kieliszki, wino Andresa Iniesty i paląca się świeca.
-Głupek.- zachichotałam.
-Twój głupek.- Alexis objął mnie w pasie.- Podoba ci się?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
Zasiedliśmy przy stoliku, Sanchez napełnił kieliszki jego ulubionym winem.
-Spróbuj, jest genialne. Iniesta kazał zapytać o twoją opinię, bardzo mu na niej zależy.- uśmiechnął się.
Powoli upiłam duży łyk wina. Rzeczywiście, było genialne.- Powiedz mu, że to najlepsze wino, jakie piłam w życiu.
-Mam nadzieję, że to pozytywnie wpłynie na jego formę.- Chile zaśmiał się głośno.
-To da się mieć jeszcze większą formę?- uniosłam brwi.- Przecież on gra na najwyższym poziomie.
-Kiedyś pokaże ci swój najwyższy poziom. To jeszcze nic, musisz poobserwować go trochę dłużej. A jak z moją formą?- spojrzał na mnie ukazując śnieżnobiałe zęby.
-Cóż, bywało lepiej.- wystawiłam język.
-Hej, wcale nie jest tak źle! Ostatnie treningi były kiepskie tylko i wyłącznie z twojej winy!- parskał śmiechem udając urażonego.
-Przepraszam, że negatywnie na ciebie wpływam.- uniosłam brew czekając na jego reakcję.
-Nie przeszkadza mi to.- pocałował mnie.- Wznieśmy toast!
-Dobry pomysł. Za nas!- unieśliśmy kieliszki, które lekko stuknęły o siebie.
-Za nas!- powtórzył Alexis.
Reszta tego wspaniałego wieczoru upłynęła w rozmowie, śmiechu i czułości. W towarzystwie Chile czułam się tak wyjątkowo… Nikt w tak krótkim czasie nie dał mi tyle szczęścia, co on…







________________________________
 Dzisiaj urodziny obchodzi Pep Guardiola! Wszystkiego najlepszego, no i sukcesów w Bayernie Monachium. :)

4 komentarze:

  1. Haha wchodzę na bloggera i patrzę kolejny rozdział O.O hehe :D
    Świetny ciekawa jestem co dalej, Iza wyjedzie...
    Albo nie.
    Nic, czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu kolejny rozdział! <3
    Morda aż mi się uśmiechnęła jak zobaczyłam że dodałaś^^
    Rozdział jak zwykle b.fajny i ciekawy!
    Czekam na nn;) Pozdro:P

    OdpowiedzUsuń
  3. http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/
    14 rozdział zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. co raz bardziej lubię Alexisa ♥

    OdpowiedzUsuń